 |
SHSRP
Forum Hodowców Szczurów Rodowodowych w Polsce
|
Moje szczury |
Autor |
Wiadomość |
Nakasha

Wiek: 39 Dołączyła: 09 Cze 2008 Posty: 2672 Skąd: Białystok
|
Wysłany: 2009-01-07, 13:35
|
|
|
Azi, wiem, że Dory miała pewne problemy i pewnie ciężko było się z nią porozumieć, ale nie kontaktowałyście się nawet na GG? Zresztą, to Wasza sprawa, ja już jestem cicho i męczę Dory o foty w jej temacie na allo |
|
|
|
 |
Azi
Hodowca Obibok
Wiek: 40 Dołączyła: 12 Kwi 2008 Posty: 2013 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2009-01-07, 15:25
|
|
|
Nakasha, Dorota nie wchodziła na net w ogóle. Zresztą nie wiem co to ma do rzeczy, bo powtarzam, że nie mam możliwości zrobienia fotek szczurowi odległemu ode mnie o 400 km
Nakasha napisał/a: | męczę Dory o foty w jej temacie na allo | widziałam |
_________________ http://r14.bloodwars.interia.pl/r.php?r=10956 |
|
|
|
 |
Ren

Wiek: 37 Dołączyła: 13 Kwi 2008 Posty: 803 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2009-01-07, 16:29
|
|
|
Przepraszam, za offtop, ale czy Wy (znaczy Azi i Dory) prowadzicie hodowlę wspólnie czy nie, bo już się zgubiłam |
|
|
|
 |
Nakasha

Wiek: 39 Dołączyła: 09 Cze 2008 Posty: 2672 Skąd: Białystok
|
Wysłany: 2009-01-07, 17:09
|
|
|
Azi, nie nie, to nie chodziło o to, żebyś TY robiła fotki tylko o dodatkową motywację ale Dory wróciła mniej - więcej na net więc będę ją nagabywać osobiście
Ren, tak, dziewczyny prowadzą hodowlę razem. Miot Baśniowy był u Dory |
|
|
|
 |
Ren

Wiek: 37 Dołączyła: 13 Kwi 2008 Posty: 803 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2009-01-07, 21:30
|
|
|
Nakasha, wiem, ale czy po tym miocie nie zakończyły współpracy?
<edyta>
O, znalazłam na allo pozwolę sobie zacytować:
Cytat: | Oficjalne oświadczenie Azi odnośnie hodowli Happy Feet:
Ze względu na rozbieżne podejście do hodowli obu współwłaścicielek hodowli, zdecydowałam się na rozwiązanie współwłasności. Decyzja ta nie jest decyzją podjętą impulsywnie. Wniosek o rozwiązanie współwłasności pojawił się w zeszłą sobotę na forum shsr w podforum dla hodowców.
Zrobię wszystko co możliwe, aby miot pozostał miotem rodowodowym, a jako taki będzie miał przydomek Happy Feet.
Wszystkie następne mioty będą rodzić się jedynie u mnie, we Wrocławiu. Nie wykluczam możliwości współwłasności samic i miotów u innych osób (ze względu na bardzo małą hodowlę), ale JEDYNIE na terenie Wrocławia, abym mogła mieć do nich dostęp. |
Ja tak tylko z ciekawości, nie chcę robić zamieszania |
|
|
|
 |
Azi
Hodowca Obibok
Wiek: 40 Dołączyła: 12 Kwi 2008 Posty: 2013 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2009-01-08, 08:58
|
|
|
Ren, takie było moje oświadczenie jakiś czas temu. Potem było wiele wyjaśnień, zapewnień i rozmów. Dory więc została w hodowli (nadal ma zresztą status hodowcy i oficjalnie widnieje na stronie), ale warunkowo. Czyli dopóki nie zobaczę WIDOCZNEJ poprawy i obie nie dojdziemy do wniosku, że Dory da sobie radę z miotem, mioty będą jedynie u mnie.
Dory już wie ile czasu, nerwów, uwagi i zaangażowania potrzebuje nie tylko miot, ale i chętni Teraz jest w stanie lepiej określić, czy podoła. Poprzednio nie przewidziała czynnika ludzkiego i to było wynikiem kłopotów. Nie zawaliła dokumentnie, gdyż wszyscy właściciele Baśniowych twierdzą, że maluchy były dobrze zsocjalizowane jak do nich przyjechały i to przekonało mnie, że nie ma co za szybko kończyć współpracy. |
|
|
|
 |
Azi
Hodowca Obibok
Wiek: 40 Dołączyła: 12 Kwi 2008 Posty: 2013 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2009-02-15, 12:46
|
|
|
Pora odkurzyć dziewczyny i udowodnić, że żyją
Sasanka - czyli "wejdę wszędzie i zawsze":
Moria - czyli "nie lubie fotek, chce pod kocyk":
Baletka - czyli szczur o wrodzonej gracji i powabie:
Dafne - czyli alfa w całej krasie:
Finka - czyli jak macierzyństwo rozświetla:
Bajaderka - czyli najmłodsza panienka w stadku - chociaż pojęcia jeszcze nie ma, że do stadka należeć będzie :
 |
_________________ http://r14.bloodwars.interia.pl/r.php?r=10956 |
|
|
|
 |
Nakasha

Wiek: 39 Dołączyła: 09 Cze 2008 Posty: 2672 Skąd: Białystok
|
Wysłany: 2009-02-15, 16:30
|
|
|
Sesja na tej fajnej kolorowej narzucie juupi
Śliczne panienki oby się bezproblemowo połączyły
Tylko Baletka biedna z tymi uszkami a jak jej idzie z łapaniem równowagi? |
|
|
|
 |
Dory

Wiek: 33 Dołączyła: 12 Kwi 2008 Posty: 237 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2009-02-15, 16:36
|
|
|
Nakasha, byłaś w moim temacie na allo? Specjalnie dla Ciebie fota Cukierasa |
_________________ Podziękowania dla niestrudzonych klikaczy
 |
|
|
|
 |
Azi
Hodowca Obibok
Wiek: 40 Dołączyła: 12 Kwi 2008 Posty: 2013 Skąd: Wrocław
|
|
|
|
 |
Nakasha

Wiek: 39 Dołączyła: 09 Cze 2008 Posty: 2672 Skąd: Białystok
|
Wysłany: 2009-02-16, 08:35
|
|
|
Dory, byłam i nawet odpisałam
Azi, to cudownie Balecia pewnie już przywykła do swojego nowego stanu... chyba już gdzieś o tym pisałam była u mnie parę lat temu samiczka bez ogona - również generalnie nie miała problemów z poruszaniem się, tylko nie robiła stójek i częściej spadała z wąskich powierzchni [np. oparcia fotela], bała się również skakać. A Baletka porusza się całkiem bezproblemowo? |
|
|
|
 |
Viss [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-03-09, 10:09
|
|
|
Dory, bądź dzielna i zrób sesyjkę swojego stadka, co? Ja bardzo proszę. |
|
|
|
 |
Azi
Hodowca Obibok
Wiek: 40 Dołączyła: 12 Kwi 2008 Posty: 2013 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2009-04-19, 15:03
|
|
|
Kilka słów wstępu o aziannowej przygodzie ze szczurami.
Wszystko zaczęło się z początkiem 1999 roku (lub końcem 1998). Chciałam mieć zwierzę z którym będę mogła nawiązać więź, a jednocześnie nie będzie bardzo kłopotliwe. Wybór padł na szczura. Zresztą zawsze mnie one pasjonowały. Pierwszy szczurek został kupiony przez mojego tatę. Ja w tym czasie brałam udział w olimpiadzie z języka polskiego. Gandalf miał być dla mnie czymś w rodzaju nagrody. Gdy przyszłam do domu, zobaczyłam wyścieloną klatkę, nasypane jedzonko i picie... a szczurka nie. Nigdzie go nie było. Wpadłam w histerię. Niczego tak nie znoszę jak nastawić się i obejść smakiem. A ja się bardzo mocno nastawiam. Oczywiście ojcu zrobiłam awanturę, a on patrzył na mnie jak na idiotkę i mówił spokojnie "ale on tam jest". Okazało sie, że maleństwo było tak maleńkie, że schowało się za okrągłym domkiem, nie robiąc nawet szparki
Moje pierwsze szczury były trzymane pojedynczo. Gdy przypomnę sobie klatki w jakich były trzymane, pożywienie, którym były żywione, mam ochotę natrzaskać sobie z liścia. Jednak już się nie cofnę. Nie wstydzę się tego, nie zamierzam się z tym ukrywać. Moja wiedza wtedy była taka, a nie inna, zresztą nie było wtedy for, nie było wtedy dobrej literatury, a internet w Polsce zaczynał dopiero raczkować. W książce jaką miałam "Szczur biały. Mysz biała." Napisane było, że szczury zyją 5-7 lat, a w 5-tym roku zaczynają pojawiac sie objawy starości. Wyobraźcie sobie więc 15-latkę, której umarł pierwszy szczur, po przeszło dwóch latach życia, gdy miał żyć 5! Depresja przez kilka dni masakryczna. Potem trochę lepiej.
Kolejnym szczurem był Bilbo - agresor i terytorialista. A może po prostu źle wychowany samiec. Dzięki niemu za to poznałam technikę gojenia ran kłutych i szarpanych w wykonaniu szczura. Blizny mam do dzisiaj. No cóż, taki lajf
Potem była Frodka, dla niej trafiłam na forum (listopad 2003), dla niej zakupiłam później towarzyszkę - Dziką. Niestety Frodka była już za długo sama, nie zaakceptowała młodej (a może ja zbyt się bałam i zbyt nerwowo reagowałam na każdy pisk). Niemniej Dzika wychodziła z łączeń z uszczerbkami na futrze i skórze. Usilnie łączyłam je przez 3,5 miesiąca, bez jednoznacznych rezultatów. Nie wiem jakby sie to zakończyło, niestety Frodzia odeszła nagle i szybko - najprawdopodobniej ciało obce w przełyku, nie zdążyłam do weta.
Dzika była moim ukochanym szczurem. Przeżyła 2 lata i 9 miesięcy. Najdłużej jak na razie ze wszystkich moich szczurów. Była cudowna, ale nie będę się o niej rozpisywać, bo nie starczyłoby dnia. Sprawiłam jej koleżankę - Asfę, której całe życie u mnie upłynęło na leczeniu. Przeziębienie, biegunka, zapalenie mózgu, pchły. Gdy już zaczynało być lepiej - odeszła.
Po Dzikiej byłam ponad pół roku bez szczurków, z przyszywanymi dziewczynami - Yavą i Nessą mieszkającymi u moich rodziców. Potem pojawiła się Fea i Fniszka - moje dwie pierwsze dziewczyny z hodowli. I od tego czasu stwierdziłam jedno - gdy jest wybór, to chcę szczury z hodowli i tylko z hodowli. Głównie przez wzgląd na zsocjalizowanie. Chociaż zrobiłam od tego wyjątek - Moria mieszkająca u moich rodziców. Samiczka oddana do zoologa, w którym na co dzień nie ma zwierząt. Miała już wtedy 2-3 miesiące, może więcej. Nie mogłam jej tam zostawić. Juz wiem dlaczego ktoś ją oddał. Moria pochodzi prawdopodobnie z mocnego chowu wsobnego. Ma małoocze, nie widzi na to jedno oczko, ma bardzo silne problemy hormonalne i obecnie sporo gruczolaków.
Mimo, że szczury mam już 11 rok, nadal uważam, że moja wiedza nie jest wystarczająca. Jest dobra, przyznaję, ale nie bardzo dobra. Dlatego doprowadza mnie do szewskiej pasji, gdy ktoś, kto miał jednego, dwa szczury (no ale wcześniej miał chomiki, albo jego rodzic uczy biologii, albo sam jest w klasie biologicznej/na kierunku pokrewnym) twierdzi, że jego wiedza jest bardzo dobra. Nic tak nie uczy jak życie i własne doświadczenia. Forum, internet, pomagają. Ale tylko pomagają. Nie przeczę też, że inni na wielu szczurzych sprawach znają się lepiej ode mnie - właśnie dzięki własnemu doświadczeniu, ale jeżeli ktoś mi zgrywa alfę i omegę - to gryzę
Kiedyś nie myślałam o hodowli, bo po co. Przecież są hodowle. A potem niedobra nezu pokazała mi burma i besa... I odpadłam. Na początku chciałam tylko sprowadzić samiczkę burmese (Baletkę) i podpięta pod jakąś hodowlę zrobić miot. Tylko, że odkryłam szczurzą genetykę odmian. Odkryłam, że w sumie nie jest to tak skomplikowane, jak się z początku wydaje. Odkryłam jak zabawnie i fajnie jest grzebać po stronach, szukać przodków, sprawdzać, wymieniać poglądy z innymi, nawet zagranicznymi hodowcami. Jaką satysfakcję daje jak się coś odszuka, znajdzie, a potem się okaże, że przodek naszego szczura, którego mieliśmy za zmarłego żyje, ma się dobrze i cieszy się dobrym zdrowiem No i wpadłam.
Baletka z TazManie - Baletka była mym kochanym, wymarzonym burmem, na którego zapisałam się u Blanki jak tylko trafił do niej Dex (ojciec Baletki). Urodziła się 10.05.2008 i to w dodatku velveteenka. Była tak wdzięczna na zdjęciach, że stwierdziłam, że musi mieć wdzięczne imię Gdy ją odbierałam, zrozumiałam, że nie każda hodowla jest dobra, że nie każda stawia na socjal. Baletka była wystrachana, bojąca się ludzi, nieufna. Niczym szczurek ze sklepu, a może i bardziej. Ciężko nam na początku była się dogadać, jednak po jakimś czasie zaczęła mi ufać, jednak nadal była bardzo ostrożna. Potem przyszło krycie, ciąża i poród, który zakończył się dla niej fatalnie. Jedna moja zła decyzja co do wyboru weterynarza i Baletki uszka i ogonek zostały poparzone (w tracie ogrzewania po cesarce). Uszka odpadły, ogonek musiał zostać amputowany. baletka zmieniła się bardzo. Stała się moim miziakiem, przylepą, szczurem naramiennym i proludzkim. Możliwe, że to dzięki mojej opiece w tych dniach, tak mocno sie do mnie przekonała. Obecnie to panna z pozoru łagodna, posiadająca nadal wiele gracji i mająca najpiękniejszy szczurzy pyszczek i oczka na świecie. Jednak w stosunku do innych szczurów bywa namolna i niedelikatna. Bardzo nie lubi ciężarnych samic, a na samice będące w trakcie karmienia młodych reaguje agresywnie. Prawdopodobnie ma uraz, przynajmniej ja to tak postrzegam.
Dafne z TazManie - Dafne miało nie być. Dafne nie była planowana. Niestety, gdy urodził sie miot B2, 4 dni potem (14.05.2009) urodził się miot D2, a za parę dni pojawiły sie na stronie Blanki fotki czarnych klusek. Mój TŻ - Piotrek, zawsze chciał mieć całego czarnego szczura. Takie czarne diablę. Co prawda wszystkie panienki były zarezerwowane, ale jeszcze nie "zadane". Więc wgapiał się codziennie jak sroka w kość w stronę i czekał. No i któregoś dnia dzwoni do mnie z pracy z krzykiem - "jedna jest wolna! Pisz do Blanki, rezerwuj!". I tak Dafne została Dafne. Była jeszcze mniej ufna niż Baletka, w dodatku agresywnie. Po kilku dziabnięciach Piotrek się do niej zraził, tak, że do dnia dzisiejszego nie jest w stanie jej dotknąć. Owszem lubi ja, karmi, nigdy by jej nie oddał, ale nie dotknie. Dafne to urodzona alfa. Charakterna, zadziorna, ale posiadająca coś na kształt autorytetu. Jest silna i ma zasadę "pierdołami się nie przejmuję". Nie lubi być miziana, chociaż lubi posiedzieć na człowieku. Nie cierpi panikarstwa i każdy szczur, który piszczy bez powodu jest przez nią tępiony. Dlatego niedawno Bajaderka dostawała od niej duży łomot. czasem przychodzi do mnie, gdy dziewczyny biegają, siada na ramieniu i wygląda jakby chciała powiedzieć "dobra, niech dzieciaki się bawią, ja posiedzę z tobą i ich popilnuję, to co tam słychać?". Dogadałyśmy się. Po kilku nieudanych próbach walki ze mną, poczuła respekt. Wie o co chodzi. Wie na jakiej zasadzie ze sobą żyjemy i chyba to szanuje. Nie tak dawno miała załamanie. To było w czasie ciąży chyba Finki... Budowała gniazda, była cicha, apatyczna, smutna. Wygryzała sobie sierść z łapek i chyba bardzo pragnęła też. Obecnie bardzo żałuję, że nie zaplanowałam dla niej miotu. Ma wspaniałą budowę, jest piękna. Tylko miało być nieco inaczej... Gdybym wiedziała Obecnie odzyskała swoją pozycję. Chyba dołączenie do stada Bajaderki jej w tym pomogło.
Sasanka Rat's Troop - mogła wytrzymać w brzuszku mamusi jeszcze jeden dzień, to byśmy razem obchodziły urodziny. Ale nie, wyszła na świat 9.08.2008. Pierwszy szczur, na którego zapisałam się z kalkulacji hodowlanych, bo chciałam żeby niósł to, to to i to. A w dodatku ja jestem nienormalna jeżeli chodzi o dumbo. Kocham te uchi. No i przyjechało do mnie to agutkowe stworzenie Otworzyłam transporter. Piotrek był nastawiony na anty (po dziewczynach z Czech), ale gdy po 2-3 sekundach mały szybkobiegacz znajdował się już na jego ramieniu usłyszałam "ej, bierzmy szczury tylko od nezu". Sasanka była wiecznym dzieckiem, do tej pory nie odstępuje mnie ani na krok. Sama nie wie, czego chce. Przychodzi na ręce, to by chciała być jednocześnie głaskana, miziana, tarmoszona i nie-wiem-co-jeszcze. Jest z rodzaju tych chodzacych krok w krok za człowiekiem. uwielbia sie wspinac, biegac, skakac, ogólnie szaleć. Po ciąży się nieco uspokoiłam ale nie za bardzo. Ma bardzo tumiwisizmowe podejście do zycia, bez przejmowania się czymkolwiek, co niestety dało o sobie znać podczas opieki nad młodymi - chociaż, czy niestety? Może dla mnie, bo rwałam włosy z głowy, gdy jej nie widziałam przy maluchach, lecz ona sobie poradziła. Zrobiła to, co potrzeba, nie było im źle. Ale nadopiekuńczość - po co? Ostrożność - po co? Przewidywanie - po co? Raz się żyje
No i na koniec Bajaderka Happy Feet - moje wnuczę urodzone 12.01.2009. Największa i najbardziej zadziorna w miocie, po wrzuceniu do dużej klatki zamieniła się w piszczącego panikarza. Wystarczyło, że dziewczyny na nią tylko spojrzały i już uderzała w rzężący pisk biegnąc do mnie na ratunek. Dafne ją wyprowadziła i obecnie jest porządną panną. Nadal biegająca i zaczepiająca wszystko co się rusza - wszak to dziecię jeszcze, ale już nie piszczącą Obecnie jest na etapie większego zainteresowania człowiekiem niż smakołykami, co się dość rzadko zdarza
 |
_________________ http://r14.bloodwars.interia.pl/r.php?r=10956 |
|
|
|
 |
KALINA [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-19, 16:17
|
|
|
Bojuś Azi mówiłam że masz cudowne dziołchy?? |
|
|
|
 |
Dory

Wiek: 33 Dołączyła: 12 Kwi 2008 Posty: 237 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2009-05-03, 09:48 Panowie
|
|
|
Pora na moich chłopców Co prawda nie wszystkich, ale chęć na zdjęcia mieli tylko Telek, Hit, Bazyl, Bzik i Baloo
Niektóre zdjęcia nieostre, ale wstawiłam wszystkie, bo chłopcy sadzili takie miny, że z krzesła spadałam
Telek i Hitek

I Bazyl...
 
 

Łobuzy
  
Ojciec i syn... dwa mrówkojady

 
Teluś i Bazylek
 
Teluś i Balootek

   |
_________________ Podziękowania dla niestrudzonych klikaczy
 |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|