Strona Główna SHSRP
Forum Hodowców Szczurów Rodowodowych w Polsce

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Agresja w liniach hodowlanych
Autor Wiadomość
AngelsDream 
Skrzydlak


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Kwi 2008
Posty: 1670
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-04-21, 12:50   

wuwuna, z tym trudno się nie zgodzić.

W starym stadku był Orion - charakterowo paskudnik, chociaż ja go lubiłam, do człowieka nigdy nie był agresywny (zębami złapał raz, lekko, kiedy zaczepił się w klatce łapą i zawisł, Michał mu pomagał, szczur się niejako przytrzymał paszczą), ale do szczurów był nastawiony roszczeniowo. Zazdrosny o swoje spiżarnie, koszyk, cokolwiek. Machał ogonem, puszył się i prowokował bijatyki. Po tym samym samcu, co Orion, był Kukri. Ostoja spokoju, tumiwisizmu i kompletnego olewania, że dzieje się coś, co dziać się nie powinno. Ich ojciec zresztą był raczej statecznym, spokojnym samcem o umiarkowanym charakterze. Co zadecydowało o różnicach? Na pewno matki, socjal, ale też pozycja w stadzie. Orion aspirował bardzo wysoko, ale z wielu powodów na chęciach się kończyło, Kukriego to nie interesowało, on preferował spokój.

W innej konfiguracji, niehamowany mocno przez F-ki RT, Orion na pewno nie uniknąłby kastracji. Inna rzecz, że on był typem mocno ekstrawertycznym. Nie dusił w sobie, wywalał złość, radość, frustrację, jednocześnie jednak zawsze się kontrolował, bo krew się nie polała. Mogła? Zapewne mogła, ale jak Farai z Fadirem mu przydzwoniły, kończyło się rumakowanie.

I myślę, że stado ma ogromny wpływ na pojedyncze osobniki. Może nawet większy niż się na pozór wydaje.
_________________
Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie.
 
 
Viss
[Usunięty]

Wysłany: 2011-04-21, 14:00   

AngelsDream napisał/a:
I myślę, że stado ma ogromny wpływ na pojedyncze osobniki. Może nawet większy niż się na pozór wydaje.
ja właśnie ostatnio szczególnie dużo o tym myślę i zaczynam wierzyć, że jest to ogromnie istotna sprawa.

Jest coś takiego jak presja stada. Stado kształtuje całość i pojedyncze jednostki. Mam teraz przykład tego: Ququłki doszły jako ostatnie i okazało sie, że moje czyste i pachnące stado przestało takie być, kupy maluchów były w rurach, hamakach, sputniku oraz na wybiegu. Nie minęły pełne 2 tyg i kupy zniknęły. Nie ma, zero robienia poza rogi klatki, w których załatwiała sie reszta szczurów.
Więc maluchy sie zwyczajnie dostosowały do panujących w stadzie zasad.

Druga sprawa to alfa i beta i to co opisała Ad, czyli trzymanie w ryzach osobników wychylających sie.
 
 
Nakasha 


Wiek: 39
Dołączyła: 09 Cze 2008
Posty: 2672
Skąd: Białystok
Wysłany: 2011-04-21, 14:43   

Oj tak, gdy miałam w stadzie mocne alfy i bety - najpierw Siona z córką Izet, potem Geda, potem Lina alfa z Pocahontas betą i z Orisią i Ivą również wysoko w hierarchii, w innym stadzie Juuko i Kyu... to wszystkie inne szczury chodziły jak w zegareczku. Żaden nie podskakiwał. Wszystkie bójki były od razu rozdzielane przez alfę, a bety tłukły te awanturnicze osobniki. Przepychanki i gonitwy zdarzały się jedynie parę dni po łączeniu, dopóki nowe ogony nie uległy.

A w fazach przejściowych, gdy szczury walczyły o władzę, to piski i szamotaniny były codziennością...

Tak samo z kupkami: moje szczury robią do kuwet. Nie na półki. ;) Każdy nowy natychmiast się tego uczy. ;)
 
 
 
Oli 


Dołączyła: 16 Kwi 2008
Posty: 469
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-04-21, 16:39   

Viss napisał/a:
Olimpia ciacha juz nie ze względu na zachowanie tylko na alergię
nie ciacham wszystkich jak leci z powodu alergii, chociaż czasem bym chciała, ale staram się utrzymać taki poziom alergenów by mnie było dobrze i jednak ktoś miał te jajka. :lol: z drugiej strony kilka osobników musiałam wykastrować z powodu agresji lub natarczywych zachowań (tutaj konkretnie mam na myśli kopulację - niby jedna z oznak dominacji, ale taka forma świadczy o nadpobudliwości osobnika, a jak już jest udręką dla pozostałych nie widzę powodu by to tolerować), ale także z powodu panikarstwa i owszem, także dla wygody wykastrowałam jednego szczura - Gonza - zależało mi na szybkim dołączeniu go do stada, a mając jajka nie poddałby się szybko rządom bardzo dobrego, ale i stanowczego samca jakim jest Wookie. I tak nie poszło gładko i nie obyło się bez stresu, bo Gonzalesowi nie opadły całkiem hormony do momentu łączenia.

sachma napisał/a:
Ja nie mam nic przeciwko temu żeby moje samce się puszyły, nie mam też nic przeciw jeśli samice łapią mnie zębami i wyprowadzają z klatki, nie mam nic przeciwko kiedy pies na mnie warczy
a ja mam - jeśli szczur czy pies robi to względem mnie. oczywiście - jeśli to zabawa, spoko, jeśli wyrażanie swoich humorów, to nie, nie ma na to miejsca. Inna sprawa, że ja się nie narzucam swoim zwierzakom, nie miętoszę szczurów (poza pewnymi wyjątkami jak Ever), nie zbliżam swojej twarzy do pysków psich, nie przytulam się do nich co 5 minut, no po prostu nie jestem nachalna.

AngelsDream napisał/a:
Nie wiem, może źle rozumiem sytuacje opisaną przez wuwunę, ale jedno mnie zastanawia nieodparcie: jeśli ma się problemy ze szczurami, ze stadem, z ich dogadywaniem się, co zazwyczaj ma miejsce przy większych stadach, choć to nie sztywna reguła, z jakiego powodu następuje decyzja o kolejnym osobniku?
jeśli pytasz o konkretną sytuację wuwuny, to brała je z dobrego serca, bo tych agresorów nie brała z wyboru, na ogół były to "spady" po kimś, kto się nie chciał/nie mógł/nie umiał nimi zająć. brała ich na resocjalizację jak to się wtedy słodko nazywało, a tak naprawdę wkładane w jej ręce były agresywne osobniki, bo sobie z nimi radziła. jednorazowa pomoc wystarczyła, by tak jej uprzykrzyć życie, bo wszyscy potem do niej się zgłaszali. Ja sama powiem szczerze, że zastanawiałam się nad prośbą o wzięcie Rasty, ale stwierdziłam, że nie będę jej na głowę zwalać mojego problemu i dlatego podjęłam niewygodną dla mnie decyzję, ale jedyną sensowną wtedy i założyłam dwa stada. wu ma dobre serce, czasem za dobre.
_________________
"Jeśli uważasz, że cały świat jest zły, przypomnij, że zawiera on w sobie także ludzi podobnych Tobie" Indira Gandhi

"Ludziom przytrafia się co się przytrafia, a nie na co zasługują. " dr House
 
 
 
zywym_trudniej
Hodowca

Dołączył: 14 Kwi 2008
Posty: 297
Skąd: Toruń
Wysłany: 2011-04-23, 08:19   

Nie należy przeceniać dziedziczenia agresywnych zachowań ani też lekceważyć. Nie wiem jak się to ma jeśli chodzi o zdanie weterynarzy, ale mogę napisać z własnego doświadczenia. Problemy najczęściej pojawiają się po samcach dominujących, przechodzących burzę hormonów w okresie młodzieńczym, i problem może pojawić się zarówno po szczurach później wykastrowanych jak i tym którym przeszło, może ale nie musi. Przykładem jest mój Imre, w czasie dojrzewania był mocno hormonalny, zawsze na szczycie hierarchii, dominujący i nieustępliwy, nie mógł się dogadać ze stadem, w końcu udało się połączyć go ze Siergiejem jak mu trochę hormony opadły, dogadał się z nim i stworzył małe stadko, potem jeszcze z dwoma szczurami. Wydawało się że wszystko jest ok. W miocie C nie było problemów z zachowaniem. W miocie O Rat's Troop też nie, ale już mój miot K był mocno problematyczny. I nie wierzę że to przypadek.

Według mnie nie dyskwalifikuje szczura pojedyncze ugryzienia tak jak w przypadku Sauraca, ale dyskwalifikacją są dla mnie problemy trwające dłuższy okres czasu. Występujące u większej ilości samców w miocie. Nieprawidłowe jest to, że szczur nie potrafi prawidłowo ułożyć sobie relacji z drugim szczurem. I nie mówię tu o sytuacji kiedy łączymy ale jest trudno są piski, przepychanki, nawet pojedyncze dziaby. Gorzej gdy to nie ustaje przez dłuższy okres czasu i po prostu trzeba go oddzielać.

A człowiek jest człowiekiem, nie potrafi porozumiewać się ze szczurem jego językiem. Zazwyczaj przy stresowych sytuacjach szczur ostrzega. Jeśli przekroczymy granice to może ugryźć, to jest tylko zwierzę. Od samców dziaba zarobiłam dwa razy. I były to dwa skrajnie różne przypadki. Pierwsze ugryzienie to Calligo, próbowałam go rozdzielić kiedy podczas łączenia był się z innym samcem. Odwrócił się i mnie ugryzł, nawet chyba nie zauważył że ja to ja, był mocno zdenerwowany i zestresowany, miał prawo i była to moja wina. Nigdy później to mu się nie zdarzyło, był łagodnym samcem. A ja od tego czasu bardzo uważam na napuszone zdenerwowane samce i nie pcham już do nich łap jeżeli jest jakaś nieciekawa sytuacja w klatce. Wolę użyć spryskiwacza z wodą. Poczekać aż się uspokoją i dać rękę do powąchania albo w ostateczności użyć rękawicy.
Drugi raz ugryzł mnie albinos z laba i on ewidentnie miał problem, łączyłam go nawet siedział parę dni w klatce ze stadem, ale to był koszmar, izolował się nie dał do siebie podejść innym szczurom i w końcu wpadł w depresję, nie chciał jeść ani pić, musiałam go rozdzielić.

A jeśli chodzi o stado to ma ono ogromne znaczenie, Nie mam ostatnio problemów z samcami, żadnego nie musiałam kastrować, będzie już teraz pewnie około 25 samców które mieszkały bądź mieszkają w tej chwili z moim obecnym stadzie, którego początkiem był Oak, alfa idealny. Nie wierzę że cały czas trafiałam na samce aniołki, różnie się zachowywały ale stado nauczyło te szczury zasad. Każdy kolejny alfa uczy się przywódctwa od poprzedniego. Nietykalne są maluszki, satruszki (mające specjalne względy) i człowiek. Stado wychowuje mi zrównoważone samce. Jeśli szczur ma jakiś ewidentny problem to stado mi to pokazuje. I wtedy wiem że faktycznie szczur ma problem. Tyczy się to głównie szczurów starszych, już ukształtowanych które były dołączane do stada. Myślę że sprawa działa tak samo w drugą stronę, jeżeli stado ma złe nawyki, alfa jest brutalny to przekazuje to nieprawidłowe zachowania kolejnym samcom. Więc jeśli problemy z samcami występują często trzeba by się przyjrzeć stadu, czy przypadkiem to nie ono jest źródłem problemów.

Podsumowując, dla mnie pojedyncze ugryzienia w stresowych sytuacjach absolutnie nie dyskwalifikują szczura. Ale już problemy z hormonami, trwające dłuższy okres czasu, problemy ze stadem, w stosunku do człowieka również, tak. Zwłaszcza jeżeli się pojawia to u większej ilości szczurów w miocie. Nie zauważyłam natomiast żeby takie problemy pojawiały się po dominujących samicach. Wytka, siostra Wendelina (ojca miotu R Rat's Troop) miała bardzo silny charakter, potrafiła wszczynać bójki i rządziła w stadzie dość brutalnie a jednak miot J problemów nie miał. Nie wiem może tego rodzaju agresja na tle hormonalnym niesie się tylko po samcach i jest bezpośrednio związana z nadprodukcją testosteronu? Ale to tylko moje przypuszczenia i opinie.
 
 
Nakota 
Transporterek


Wiek: 33
Dołączyła: 03 Cze 2009
Posty: 209
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-04-23, 15:20   

sachma napisał/a:
większość dziabnięć jest spowodowanym właśnie brakiem szacunku - bo szczur MUSI kochać wszystkich, szczur MUSI zawsze mieć ochotę na przytulanie i miętoszenie, szczur ZAWSZE MUSI BYĆ kompletnie poddany - a co jeśli szczur przed chwilą pokłócił się z członkiem swojego stada i chce mieć święty spokój a jakiś natręt nie czyta jego zachowania tylko bezczelnie bierze go na łapy? to szczur ma prawo się bronic!

Szczur ma prawo się bronić, ale nie zgodzę się, że większość dziabnięć spowodowana jest "brakiem szacunku". Najlepiej będzie jak przytoczę konkretne sytuacje.
1. Łączenie stada z Flipem. Nie był to zbyt delikatny samiec, wybrał sobie za wroga publicznego Oblacika. Po bójce na wybiegu Oblacik przybiegł do mnie i wskoczył mi na kolana, Flip przybiegł za nim. Miałam ręce na kolanach, nie dotykałam Oblacika, Flip stał chwilę obok i się przyglądał, a potem mnie udziabał.
2. Oblacik na wybiegu. Jest to samiec spokojny, łagodny, acz o stanowczym charakterze. Przyniosłam do pokoju miskę z karmą, włożyłam rękę do klatki i w tym momencie Oblacik mnie udziabał. Stał obok wcześniej, ale nie dotknęłam go nawet palcem.

I co w takim przypadku? Obu samców nie dotykałam, nie miętosiłam i nie były napuszone, a mimo to zostałam udziabana. Od razu zaznaczę, że były to sytuacje pojedyncze, nie powtórzyły się.

I owszem, stado pomaga kształtować jednostkę, ale czasem zdarzają się takie przypadki, na które stado już nie ma wpływu. I co, wtedy nie mogę wykastrować samca, bo zrobię to dla swojej wygody, by nie mieć pociętych rąk i szczurów? Nie podoba mi się mówienie, że wszystko to wina "złego" człowieka, który nie umie czytać własnych szczurów.
_________________

 
 
 
Viss
[Usunięty]

Wysłany: 2011-04-23, 15:31   

LOL, ale żadna z nas nie napisała ani tego
Nakota napisał/a:
I co, wtedy nie mogę wykastrować samca, bo zrobię to dla swojej wygody, by nie mieć pociętych rąk i szczurów?
ani tego
Nakota napisał/a:
wszystko to wina "złego" człowieka, który nie umie czytać własnych szczurów.
. Napisałyśmy za to, że duża część jest spowodowana powyższym, to dwie różne rzeczy. ;) Poza wszystki Nakota, pisząc na ten temat ogólnie uogólniamy też spojrzenie. Nie pisałyśmy o twoich szczurach i zaistniałych wypadkach, tylko o spostrzeżeniach i wnioskach.
 
 
Oli 


Dołączyła: 16 Kwi 2008
Posty: 469
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-04-23, 15:53   

zywym_trudniej napisał/a:
eśli chodzi o stado to ma ono ogromne znaczenie, Nie mam ostatnio problemów z samcami, żadnego nie musiałam kastrować, będzie już teraz pewnie około 25 samców które mieszkały bądź mieszkają w tej chwili z moim obecnym stadzie, którego początkiem był Oak, alfa idealny.
amen! u mnie jest to samo, wprawdzie nie 25, ale 17 samców żyjących razem, z czego wszyscy mają jajka. drobne kłótnie, przepychanki, ale nie ma problemów (tfu tfu tfu).
_________________
"Jeśli uważasz, że cały świat jest zły, przypomnij, że zawiera on w sobie także ludzi podobnych Tobie" Indira Gandhi

"Ludziom przytrafia się co się przytrafia, a nie na co zasługują. " dr House
 
 
 
AngelsDream 
Skrzydlak


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Kwi 2008
Posty: 1670
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-04-23, 19:28   

Nakota, przeoczyłaś jedno, co ja napisałam dość wyraźnie - nawiązywałam do pogryzień przez cudze szczury, nie przez własne, bo wydaje mi się, że to jednak jest duża różnica, czy zęby wyciąga moje wychuchane, ukochane maleństwo czy też takie samo maleństwo, ale jednak cudze.
_________________
Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie.
 
 
Nakota 
Transporterek


Wiek: 33
Dołączyła: 03 Cze 2009
Posty: 209
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-04-24, 01:33   

AngelsDream, zauważyłam to, ale żywym wspomniała o ugryzieniach swoich szczurów, a ja nie zgadzam się z dwoma tezami, które napisały tutaj dziewczyny.

Viss, a jak mam rozumieć te zdania?
Cytat:
Ledwie szczur zacznie dojrzewać i mieć minimalnie inne zdanie, to juz jest ciachany, niewiele osób czeka az burza hormonalna przejdzie, żeby się upewnić, że to tylko czasowe zmiana.

oraz
Cytat:
jakiś natręt nie czyta jego zachowania tylko bezczelnie bierze go na łapy? to szczur ma prawo się bronic!

Flip miał minimalnie inne zdanie w kwestii jednego szczura, inne mu pasowały. Miałam nie myśleć o kastracji i czekać czy mu minie czy jednak uda mu się zagryźć Oblacika i przy okazji podziurawić moje ręce?

Przy obu ugryzieniach nie byłam natrętem, wręcz oberwałam za niewinność. Także nie zgodzę się, że większość ugryzień jest spowodowana przez człowieka.

Uważam, że zbyt uogólniacie. Każde ugryzienie powinno być rozpatrywane indywidualnie, bo każdy szczur to inny osobnik i reaguje inaczej na podobne bodźce.
_________________

 
 
 
AngelsDream 
Skrzydlak


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Kwi 2008
Posty: 1670
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-04-24, 02:01   

Nakota, w mojej ocenie większość pogryzień przez cudze szczury wynika z błędu człowieka. Jeśli chodzi o własne zwierzęta, to już kwestia idąca dużo głębiej niż tylko zakłócenia komunikacyjne plus stres.
_________________
Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie.
 
 
Oli 


Dołączyła: 16 Kwi 2008
Posty: 469
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-04-24, 03:47   

Nakota napisał/a:
Uważam, że zbyt uogólniacie.
każda ze stron w swoją ;)

Nakota napisał/a:
Każde ugryzienie powinno być rozpatrywane indywidualnie, bo każdy szczur to inny osobnik i reaguje inaczej na podobne bodźce.
i o tym tutaj piszemy, ale jednak nie róbmy z naszych pupili takiego indywiduum, że nie pasuje pod żadne schematy.

Nakota, zacytowałaś akurat wypowiedź sachmy, która jest emocjonalna odnośnie te kwestii. Nie zauważyłaś, że nikt inny nie napisał czegoś podobnego, a co gorsze napisałam podobnie jak Ty. ;)

Osobiście uważam, że niespodziewane ugryzienia i z "przypadku" nie muszą być winą człowieka, ale nie pisz, że jak wtargnęłaś między dwa kłócące się samce (nie muszą się szarpać za kudły by się kłócić), że nie prosiłaś się o ugryzienie. :] Ja raz wtargnęłam między walczące szczury i się nauczyłam, bliznę mam do dziś. Teraz zawsze staram się odwrócić uwagę, wybić z rytmu metodami pośrednimi. Potem co najwyżej łapię któregoś z osobników, ale też nigdy z nachwytu, zawsze w "łódeczkę". Prawda jest taka, że znamy bardzo mało sygnałów wysyłanych przez szczurów, więc ich przeoczenie może się zdarzać, ale nie powinno być wykorzystywane niesprawiedliwie dla szczurów.
_________________
"Jeśli uważasz, że cały świat jest zły, przypomnij, że zawiera on w sobie także ludzi podobnych Tobie" Indira Gandhi

"Ludziom przytrafia się co się przytrafia, a nie na co zasługują. " dr House
 
 
 
AngelsDream 
Skrzydlak


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Kwi 2008
Posty: 1670
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-03-30, 00:30   

Z czystej ciekawości (i wbrew pozorom bez złośliwości) przygotowaliśmy z Michałem szczególną rozpiskę dla miotu L Happy Feet. Opieraliśmy się na informacjach podanych w wątkach przez właścicieli szczurów lub osoby znane i sprawdzone.



Trudno stwierdzić, czy taka ilość szczurów agresywnych to już niepokojąca liczba. Mnie ideowo ten miot nie przekonał nadal i chyba nie przekona nigdy. Jeśli przeoczyliśmy jakieś dane, to nie dlatego, że robiliśmy naszą rozpiskę na odwal się, po prostu do części danych nie mamy dostępu, nie o każdym szczurze właściciel pisze dokładnie. Czerwonym kolorem są opisane szczury, które wprost zostały określone jako agresywne lub problematyczne, kilka to przypadki wątpliwe, większość jest okej.

Jeśli ktoś uzna, że rozpiska ta jest krzywdząca lub złośliwa, robimy na złość komukolwiek, spieszę wyjaśnić, że to nie ludzie byli powodem jej stworzenia, a szczury i troska o hodowle szczurów w Polsce. I tylko to.
_________________
Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie.
Ostatnio zmieniony przez AngelsDream 2012-03-30, 19:33, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
quagmire 
Członek SHSRP

Dołączyła: 16 Lip 2009
Posty: 2183
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-03-30, 10:04   

Rzeczywiście - tabela nie wskazuje na dziedziczność w podanych przypadkach.
Może hodowcy będą w stanie ją jeszcze zweryfikować pod kątem "pełności" informacji.
 
 
AngelsDream 
Skrzydlak


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Kwi 2008
Posty: 1670
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-03-30, 12:01   

quagmire, w tym rzecz. Założenie na wyrost było takie, że o poważnych problemach z agresją, zwłaszcza u szczurów rodowodowych, pojawi się wpis na forum. Tym lub drugim. Takich wpisów, przynajmniej w temacie miotów, nie ma dużo. Miot G wprawdzie jest/był problematyczny, a kilka szczurów z tej linii to zwierzęta natarczywe, zaczepne lub strachliwe i częściowo nieprzewidywalne, ale skala nie wygląda źle. Trudno przewidzieć, czy problemy mogą wyjść w późniejszych miotach?
_________________
Ty miałeś wybór — ja nie mam wyboru.
Nie mam sumienia, więc tłumacz się w Niebie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.08 sekundy. Zapytań do SQL: 14